sobota, 19 grudnia 2015

One-shot: Zeszła wiosna

Na wstępie chciałam przeprosić za moją dosyć długą nieobecność, ale szkoła i te sprawy, do tego całkowity brak chęci... Ech. Postaram się wrócić do Losu... jak najszybciej, chociaż wątpię, czy pojawi się do końca roku. Jak na razie mam dla Was tego oto one-shota i od razu pragnę zaznaczyć, że Alex jest imieniem jednocześnie żeńskim i męskim, co pozwala na sporą swobodę w interpretacji. Inspirowane tym:


Miłego czytania~

Słyszę swoje imię, biorę głęboki oddech i wychodzę na scenę w akompaniamencie oklasków. Pierwszy raz gram w filharmonii i trochę się stresuję, chociaż nie widać tego po mnie. Moje dłonie są jak z lodu, ale przynajmniej się nie trzęsą. Będzie dobrze. 
Zbliżając się do fortepianu, próbuję odnaleźć Cię wzrokiem, lecz reflektory świecą zbyt jasno; nie widzę Cię. 
Przesuwam palce po gładkiej powierzchni klawiszy. Zamykam na chwilę oczy, by przypomnieć sobie ostatnią wiosnę. Pamiętasz te delikatne dźwięki fortepianu płynące przez słuchawki? Nasze splecione dłonie? Moje przyspieszone bicie serca? Zaraz o wszystkim sobie przypomnisz. 
Ostatni raz biorę głęboki oddech i zaczynam grać. Na początku moje palce odrobinę nieśmiało przeskakują po klawiszach, ale z czasem nabieram pewności, wspomnienia przybierają na sile. 
Znów jestem z Tobą w parku, spacerujemy uliczkami i karmimy kaczki. Nawet teraz mogę sobie przypomnieć Twój uśmiech. Jak mogłabym zapomnieć? W końcu jest najpiękniejszy na świecie. I tak zabawnie marszczysz nos, gdy pojawia się na Twojej twarzy. 
Zewsząd otaczają nas ludzie i choć zazwyczaj źle czuję się w tłumie, tym razem nie jestem poirytowana. Po prostu trzymamy się za ręce, daleko od nich wszystkich. Tylko Ty i ja. 
Pamiętasz pomnik Chopina? Opowiadałam ci wtedy jak bardzo chciałabym zagrać jeden z jego utworów specjalnie dla Ciebie. Mówiłam i mówiłam, ale na Twojej twarzy nie było nawet śladu znudzenia. Przez cały czas malowało się na niej skupienie. 
A pamiętasz jak nasze usta po raz pierwszy się zetknęły? Było to wieczorem w autobusie, niedaleko mojego przystanku. Prawie nikogo nie było. Nasze dłonie pozostawały splecione przez całą drogę, a moja głowa była oparta o Twoje ramię. Spojrzałam ci w oczy, a Twoje wargi złączyły się z moimi w delikatnym pocałunku. 
Uśmiecham się na to wspomnienie, nie przestając grać. Mam wrażenie, że muzyka pochodzi prosto z mojego serca i mam nadzieję, że czujesz to samo. Zastanawiam się, czy też przypominają ci się te wszystkie wspólnie spędzone chwile. 
Czy pamiętasz jak próbowałam Cię narysować? Mój szkic był beznadziejny, ale na Twojej twarzy rozkwitł najszczerszy uśmiech. Do dziś pamiętam ton, w jakim zostało wypowiedziane słowo dziękuję. 
A potrafisz sobie przypomnieć smak wina pitego po raz pierwszy na dachu? Nasz pierwszy taniec? Nasze pierwsze spotkanie? 
Uśmiech schodzi z mojej twarzy, a w oczach pojawiają się łzy, gdy naciskam kolejne klawisze. Tak tęsknię za tymi chwilami. Kiedy wszystko się zmieniło? Kiedy miedzy nami pojawił się ten obcy chłód? Skąd się wziął ten dystans? 
Wciąż nie mogę wyrzucić z pamięci Twojego widoku o trzeciej nad ranem pod moimi drzwiami z butelką wódki w dłoni. Nie mogę zapomnieć Twoich słów i – co najważniejsze - bólu, gdy Twoja ręka wymierzyła mi policzek. Do dziś w głowie słyszę swój krzyk: 
Odejdź! 
Już dawno powinnam zapomnieć, ale nie mogę. Za każdym razem te wspomnienia wracają do mnie z podwójną siłą. Czuję się bezradna, jednak nie przestaję grać. Pozwalam swoim dłoniom wygrywać znaną melodię. 
Szkoda, że znów mieszkasz we Francji i nie możemy już tego wszystkiego naprawić. Kochałam Cię wtedy i z jakiegoś powodu kocham Cię też dziś, wygrywając ostatnie dźwięki Walcu a-moll. Jak przez mgłę słyszę aplauz, a z moich oczu wciąż płyną łzy. 
Zerkam na widownię w poszukiwaniu Twego wzroku, jednak nic nie znajduję. Nadal Cię kocham, Alex. I to cholernie boli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz