W ramach rekompensaty za brak czwartego
rozdziału przedstawiam one shota. I do tego yuri (miłość damsko-damska dla nie
wtajemniczonych). A wszystko zaczęło się od TEGO.
Polecam.
_______________________________________
- Nienawidzę Poznania – zaczęłam w
progu, a on tylko się odsunął i wpuścił mnie do środka.
To dziwne. Mam szesnaście lat, a latam
po mieszkaniach osiemnasto- i dziewiętnastolatków. Cóż, przynajmniej rodzice
nie przychodzili o dziewiątej, by przerwać imprezę przy soku jabłkowym i
żelkach. Uwielbiałam słodkie rzeczy. Szczególnie lody truskawkowe, cukierki brzoskwiniowe
i sok jabłkowy.
- Czyli że okazała się paszczurem, który
jara jak smok i pije niczym wielbłąd po dwóch tygodniach tułaczki po pustyni,
nieprawdaż? – Zamknął za mną drzwi, po czym zaczął przeszukiwać szafki w
poszukiwaniu cukru. Wiedział jak mnie pocieszyć.
- Gorzej – odparłam. – Zerżnęła mnie jak
świnię.
Przypominał karpia z tymi otwartymi
ustami. Przynajmniej miałam niezły widok. Jedyną sympatyczną rzecz tego dnia.
Nie zadawał zbędnych pytań. Kiedy
wyszedł z szoku, postawił przede mną cały karton soku jabłkowego oraz szklankę
i zajął miejsce naprzeciw mnie. Czekał. A ja byłam gotowa mu wszystko
opowiedzieć.
Od pewnego czasu byłam zainteresowana
mangą i anime, jednak to książki odgrywały znaczącą rolę w moim życiu. Coś nie
wyszło? Lekka komedia. Chęć na fantazje? Erotyk. Pobudzić wyobraźnię? Fantasy.
Jednak przyszedł czas, gdy książki stały
się dla mnie nieosiągalne. Głównie na polu finansowym, bo rodzice uznali, że
nie mam życia. Zaczęłam szukać innego rozwiązania. I oto się pojawiło w najmniej
oczekiwanym momencie: opowiadania.
Chciałabym powiedzieć, że zaczęło się
niewinnie, lecz byłoby to kłamstwem. Może nie czytałam od razu utworów z
kategorii BDSM, ale sceny erotyczne występowały. Męsko-męskie sceny erotyczne.
O dziwo, spodobało mi się.
Chociaż moje początki z amatorską
twórczością mogłyby być ciekawe, to nie one są głównym przedmiotem tej
historii. Kiedyś ją opowiem. Może zacznę inaczej? Jednak teraz istotniejsze
jest to, jak dostałam się do Poznania i co się tam wydarzyło.
A wydarzyło się sporo.
Przeglądając sieć w poszukiwaniu
jakiegoś dobrego opowiadania, natknęłam się na Snays. Nie miałam żadnych
oczekiwań względem tego bloga: pewnie kolejne fantazje napalonej nastolatki.
Nic ciekawego.
Nie tym razem.
Dane mi było przeczytać najbardziej
powalone opowiadanie, jakie kiedykolwiek czytałam. Facet lata po mieście i gada
z wytworem własnej wyobraźni, by na koniec znaleźć się w psychiatryku, po czym
odkryć, że wytwór wyobraźni był nim. Mózg rozjebany.
Nie odstraszyło mnie to. Jestem skłonna
nawet przyznać, że mnie zaintrygowało. Osoba, która stworzyła taką historię
musiała być naprawdę interesującą personą. Tak właśnie zaczęła się moja
fascynacja.
Od tamtego momentu zaglądałam na bloga z
uporem maniaka. Czytałam wszystkie opowiadania, które powstawały, a pomysł na
jedno sama podrzuciłam autorce. Jakby tego było mało, opublikowała je i szybko
stało się jednym z moich ulubionych.
Potem historii pojawiało się coraz
więcej, wygląd witryny zmieniał się niejednokrotnie. Podobnie jak styl autorki.
I jej podejście do czytelników.
Pewnego wieczoru, gdy już miałam iść
spać, dostałam od niej wiadomość. Przez kilka godzin pisałyśmy. Powstał nawet
wiersz!
Jednak po dłuższym czasie przestało nam
to odpowiadać. Pragnęłyśmy się spotkać, porozmawiać w prawdziwym życiu,
zobaczyć się na żywo. Jednak był pewien problem: mieszkałam w Warszawie, ona w
Poznaniu. Bilety na pociąg pozostawały dla nas nieosiągalne.
Aż pewnego dnia moja mama dostała
kwiaty. Piękny bukiet z prośbą o mój przyjazd do Poznania. Zaledwie tydzień później
byłam w drodze do obcego mi miasta i pędziłam na spotkanie z nieznajomą.
Wszystko mogło pójść nie tak. A co jeśli okazałaby się kimś zupełnie innym?
Jeśli by mnie nie polubiła? Uznała, że nie jest w stanie mnie ugościć? Byłam
przerażona!
Do czasu aż zobaczyłam ją na peronie.
Wyższa i starsza ode mnie dziewczyna z papierosem w ustach. Opanowana. Na mój
widok tylko delikatnie się uśmiechnęła…
- Więc co poszło nie tak? – wypuścił dym
z ust, nie spuszczając ze mnie wzroku.
Obracałam w palcach nakrętkę i udawałam,
że pochłania to całą moją uwagę. Trochę się bałam opowiadać dalej. Wiedziałam,
że pewnie by zrozumiał i posłużył mi radą, jednak… A kij z tym. Kontynuowałam.
Złapała mnie za rękę i ciągnęła za sobą
przez całą drogę do jej mieszkania. Przy tym rozmawiałyśmy o pierdołach, ale
rozmowa się kleiła. Dobry znak.
Jej azyl był zdecydowanie czystszy niż
się spodziewałam: blat dokładnie wytarty, poodkurzane, pajęczyn brak, okna
umyte… Przygotowała się na mój przyjazd czy tak było na co dzień? Postanowiłam,
że ją o to zapytam, ale propozycja ryżu z warzywami skutecznie odciągnęła moją
uwagę od czystości. Zamiast tego doprowadziła mnie do takiej euforii, że nie
mogłam usiedzieć.
- Ej, Shiro, bo masz taki fajny
kaloryfer. Da się tu kogoś przywiązać? Masz może jakąś linkę albo coś?
Mogłybyśmy sprawdzić…
Może nie wyszłam wtedy na zbyt
inteligentną osobę, ale strasznie mnie to zainteresowało. Po co miałam się kryć
z moją zboczoną naturą? Wszyscy uwielbiali tę stronę mojego charakteru. Chyba.
Nie doczekałam się odpowiedzi.
- Shiro, a może byśmy odegrały którąś ze
scen z „Pięćdziesięciu twarzy Greya”? Tylko tych książkowych. Film był słaby. W
połowie mi się znudził i musiałam włączyć pornola, bo nie doczekałam się scen
łóżkowych i tych niekoniecznie w sypialni. A może byś mnie tak zgwałciła, co?
Gadałam od rzeczy, ale byłam tak
podniecona tamtym spotkaniem, że przestałam zwracać uwagę na moje słowa.
Uwolniłam myśli.
- Klep mnie jak świnię. Wiesz, że to
lubię.
Moje głupie teksty towarzyszyły każdej
kolejnej łyżce ryżu. Przestraszyłam się, że ją zirytowałam, ale niedługo potem
leżałam z nią w jednym łóżku. Już prawie spałam, gdy nagle:
- Kacu, co robimy?
Serce zabiło mi mocniej. Wiedziałam,
czego chcę, ale nagle słowa, które wypowiadałam niecałą godzinę wcześniej nie
chciały mi przejść przez gardło. Odwróciłam się do niej przodem i czekałam na
rozwój wypadków.
Przysunęła się do mnie i delikatnie
przeczesała moje włosy. Uwielbiałam to. Z niecierpliwością czekałam na więcej,
które nadeszło szybciej niż się spodziewałam. Szybko pokonała dzielące nas
ostatnie centymetry i...
Na chwilę przerwałam opowieść, by nabrać
powietrza. Zapiekły mnie policzki.
Pocałowała mnie. No, może nie był to
taki prawdziwy pocałunek; tylko delikatnie musnęła moje usta... Jednak ten
drobny gest dał mi nadzieję i pobudził bardziej niż nawet najlepszy film
porno.
Powtórzyła go. Raz za razem jej usta
muskały moje, a ja z każdym kolejnym chciałam więcej i więcej.
I wtedy poszła dalej.
Tym razem był to prawdziwy francuski
pocałunek. Nie miałam zielonego pojęcia jak się zachowywać, ale ona powoli i
bardzo delikatnie mnie uczyła. Chyba nie za bardzo mi wychodziło, ale nie
poddała się. Wciąż próbowała aż poczułam, że idzie mi całkiem nieźle. Chyba też
to zauważyła.
Nasze języki tańczyły ze sobą, a ja wreszcie
zaczęłam czerpać z tego przyjemność. Smakowała papierosami i - chociaż ich
nienawidziłam - nie przeszkadzało mi to. W pewnym sensie było to nawet
podniecające...
- Shiro... - jęknęłam, gdy ugryzła mnie
w język.
To było kompletnie niespodziewane i przez
chwilę bałam się, że zrobiłam coś nie tak. Jednak w tym momencie nasze usta
ponownie się złączyły w zupełnie innym pocałunku. Był zaborczy. Pełen
pożądania.
Objęła mnie w pasie i już po chwili
zacisnęła dłonie na moich pośladkach, nie przerywając pocałunku. O tak, już
dawno chciałam to poczuć.
Wtedy niespodziewanie przestała i
spojrzała na mnie. Chociaż nie widziałam dokładnie jej twarzy, byłam w stanie
stwierdzić, że jej oczy lśnią z pożądania. I że lśnią właśnie dla mnie.
Położyła chłodne dłonie na moich
zakrytych cienką koszulką piersiach, a ja jęknęłam i odwróciłam głowę w bok.
Bardzo powoli masowała moje piersi, gdy musnęła palcem stwardniały sutek.
Zamknęłam oczy, kiedy go pocierała, nie zaprzestając masażu. Znów jęknęłam.
Moja reakcja musiała być dla niej czymś
w stylu zgody na dalsze działanie, bo gwałtownie podciągnęła moją koszulkę i
zaczęła naprawdę mocno zabawiać się moimi piersiami. To zaciskała, to
rozluźniała palce, a ja przestałam się hamować i myślałam, że zaraz zacznę
krzyczeć. Ale nie chciałam, by przestała. Podobała mi się dzika strona mojej
idolki.
Pochyliła się nad moimi piersiami i
polizała jeden z moich twardych sutków, a ja odrzuciłam głowę i westchnęłam
głęboko, wplatając palce w jej potargane włosy.
- N-nie przestawaj, Shiro – wymamrotałam.
Byłam zaskoczona, że ciągle potrafię mówić.
Zaczęła nadgryzać moje sutki, a ja
myślałam, że już nie dam rady. Była naprawdę agresywna, ale podniecało mnie to.
Moje jęki szybko zaczęły przeplatać się z jej imieniem. Coraz ciężej mi się
oddychało, gdy muskała językiem mój sutek, a drugi pocierała palcami.
Niemalże zerwała ze mnie koszulkę i
odrzuciła ją koło łóżka, intensywnie się we mnie wpatrując. Uśmiechnęła się i
nie odrywając ode mnie wzroku, potarła moje krocze. Jęknęłam głośno.
Nie opierałam się, gdy figi ze Snoopym wylądowały
na podłodze, a ona rozchyliła moje nogi. Dotknęła delikatnie mojej łechtaczki,
po czym we mnie weszła. Krzyknęłam. Co innego mogłam zrobić?! Chciałam ponownie
złączyć nogi, ale uniemożliwiła mi to.
Dalej dotykała moich okolic intymnych, a
ja nie mogłam normalnie oddychać, bo za każdym razem z moich ust wydobywał się
jęk. Kompletnie nad sobą nie panowałam. Za to jej palce zbliżały się coraz
bardziej do mojego wnętrza.
- Kochanie – wyszeptała, pochylając się
nad moją szyją.
Wciąż pieszcząc moje okolice intymne,
złożyła pocałunek na moim karku. Dosyć bolesny pocałunek. Ugryzła mnie mocno i
niespodziewanie tak, że znów krzyknęłam. Tym razem z bólu. Jednak tak
skutecznie przygwoździła mnie do łóżka, że nie mogłam się ruszyć. Po chwili
ugryzła mnie raz jeszcze w tym samym miejscu. Bolało jak cholera, przez co
ponownie podniosłam głos. Nie poruszyłam się. Polizała mój kark i ponownie
skupiła na sprawianiu mi rozkoszy.
- Nie pozwól sobie samej się we mnie
zakochać — szepnęłam.
- A tobie... we mnie? — spytała
cicho.
- Jeszcze bardziej?
Gwałtownie wsunęła we mnie palec, a ja
jęczałam przy każdym – nawet najmniejszym - ruchu. Wsuwała go coraz głębiej, a
ja szczytowałam raz za razem. Przy czwartym przestałam liczyć. Dołączyła drugi
palec, a ja myślałam, że eksploduję. Jakby tego było mało, wróciła do
pieszczenia językiem moich sutków. Pozwalałam jej na wszystko.
Do następnego dnia miałam za sobą
mnóstwo pierwszych razów. Pierwszy raz pojechałam do innego miasta sama.
Pierwszy raz spotkałam się z kimś z Internetu. Pierwszy raz poznałam mojego
ulubionego autora. Pierwszy raz się całowałam. I pierwszy raz uprawiałam z kimś
seks.
Pierwszy raz się zakochałam.
I pierwszy raz poczułam się naprawdę
źle, gdy musiałam wracać.
- Ej, Katsu – spytał, gdy wypiłam
kolejną szklankę soku jabłkowego. – Dlaczego nienawidzisz Poznania?
Tak naprawdę to Poznań mi się nawet
podobał. Może nie tak jak Praga czy Rzym, ale miał swój urok. Jednak coś innego
sprawiało, że wywoływał negatywne emocje.
- Bo nie mogę tam zamieszkać.
I wtedy przypomniałam sobie smak
papierosów. Blizna na karku delikatnie zapiekła. Chyba jednak trochę pokochałam
Poznań.
„Nie pozwól sobie samej się we mnie
zakochać.”
„A tobie… we mnie?”
„Jeszcze bardziej?”
Już za późno. Jestem w tobie zakochana
po uszy, Shiro.
AKTUALIZACJA: opowiadanie uzupełnione o scenę erotyczną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz